sobota, 28 marca 2015

Rozdział 1

  ~Violetta~

     
   Violettę obudziły wpadające przez okno promienie słoneczne, delikatnie muskające ją w twarz. Dziewczyna przetarła oczy, po czym podniosła się do pozycji siedzącej i zerknęła na stojący na szafce zegarek. Wskazywał on godzinę siódmą czterdzieści. Viola jęknęła ze zrezygnowaniem.
-Spóźnię się do Studia, jeśli się nie pospieszę- mruknęła pod nosem. Z trudem zgramoliła się z łóżka i doczołgała do szafy z ubraniami. Wyjęła z niej pastelowo- fioletową bluzkę i białą spódniczkę, po czym wolnym krokiem udała się w stronę łazienki. Czekała na nią jednak niemiła niespodzianka w postaci Ludmiły, która widząc zmierzającą do łazienki "siostrę" szybko ruszyła w tym samym kierunku, zgrabnym ruchem wyminęła niczego nie świadomą Violę, wbiegła do pomieszczenia jako pierwsza i zatrzasnęła dziewczynie drzwi przed nosem.
-Ej!- krzyknęła ze zdenerwowaniem Violetta. Mimo, iż wydarła się na cały dom, nie została prze nikogo upomniana; wszyscy domownicy już dawno przywykli do porannych kłótni tej dwójki i nie zawracali sobie nimi niepotrzebnie głowy.
-Właśnie miałam tam wejść!- warknęła, uderzając pięścią w drzwi.
-Ups, przykro mi.- odparła Ludmi tonem, który wskazywał na to, że ani trochę nie jest jej przykro, po czym dodała:
-Zawsze możesz umyć się w kałuży, czy coś. Dla ciebie to chyba nie problem.
-Asjkfjkbnngnnntmbgm- odburknęła w odpowiedzi Viola.
Postanowiła nie ciągnąć dłużej dyskusji i usiadła na podłodze koło drzwi z nadzieją, że któregoś dnia nastanie cud Boży i Ludmiła opuści łazienkę. O dziwo, stało się to już po paru minutach. Dziewczyna wyszła z pomieszczenia, przy okazji omal nie rozgniatając swojej siostry drzwiami, po czym zeszła na dół po schodach i udała się do kuchni. Violetta podniosła się szybko i wbiegła do łazienki, jak gdyby obawiała się, że Ludmi zmieni zdanie i wróci, aby móc tam posiedzieć prze kolejną godzinę.


~Ludmiła~


     Dziewczyna miła dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój. Zaraz po przebudzeniu zobaczyła znajdujący się na stole list od Federico zapraszającego ją na wspólne wyjście do restauracji. Chwilę później przytrafiła jej się idealna okazja, żeby podręczyć psychicznie Violettę, nie pozwalając jej skorzystać z łazienki przez dobre piętnaście minut. A teraz jeszcze się okazuje, że na śniadanie są jej ulubione gofry z truskawkami. Czy ten poranek mógł być piękniejszy?
  Ludmiła zajęła swoje miejsce przy stole i posłała uśmiechnęła się do siedzącego na przeciwko niej Fede.
-Twoja propozycja nadal jest aktualna?- spytała nonszalancko.
-Jak najbardziej- odparł chłopak, odwzajemniając uśmiech.
-Jaka propozycja?- wtrąciła się Priscilla, siadając obok córki.
-To chyba nie Twój interes- odwarknęła Ludmi i odwróciła wzrok. Starała się patrzeć wszędzie, tylko nie na matkę.
Priscilla otworzyła usta, aby odpowiedzieć coś równie uszczypliwego, wtedy jednak u jej boku pojawił się German, w wyniku czego musiała zgrywać miłą i kochaną.
-Och córeczko, chciałam tylko wiedzieć jakie masz plany na dzisiaj, bo.. yy.. no ten, miałam zamiar zabrać cię na zakupy do galerii handlowej.- wymyśliła na poczekaniu, siląc się na uśmiech.
-Świetny pomysł!- stwierdził German z zadowoleniem.- Moglibyśmy wybrać się całą rodziną: ja, Ty, Ludmiła i Violetta. Co ty na to?- spytał, kładąc dłonie na ramionach swojej narzeczonej.
-Jasne, z przyjemnością- odparła kobieta.
-Ej, zaraz!- krzyknęła Ludmi.- Ja i Federico mamy już inne plany, także-
-Żadnych "ale"!- warknęła Priscilla, jednak zaraz się poprawiła, przypominając sobie o obecności Germana. - Chciałam powiedzieć.. Przecież Fede może iść z nami, prawda skarbie?- tu zwróciła się do stojącego za nią ojca Violi.
-Oczywiście, nie widzę problemu.
W tym momencie Priscilla wstała od stołu i razem z Germanem udali się do drugiego pokoju, aby omówić plan ich małej "wycieczki".
-Świetnie..-  westchnęła Ludmiła wywracając oczami. -Mieliśmy spędzić razem cudowny dzień, a zamiast tego pójdziemy do jakiejś głupiej galerii. I jeszcze do tego będzie tam Violetta!... O, o wilku mowa.
  Viola zeszła po schodach, po czym podbiegła do siedzących przy stole Ludmiły i Federico.
-Co jest? Czemu Ludmi ma taką zmarnowaną minę?- spytała z zaciekawieniem.
-Bo cię zobaczyłam.- wymamrotała dziewczyna. Federico posłał jej rozzłoszczone spojrzenie, po czym wytłumaczył uprzejmym tonem:
-Chcieliśmy wybrać się dzisiaj do restauracji, żeby uczcić rocznicę naszego związku, ale wasi rodzice postanowili, że zamiast tego pójdziemy wszyscy razem na zakupy.
-Ah, rozumiem..
-Mnie to w sumie nie przeszkadza- dodał chłopak.- Nie ważne, gdzie będziemy, ważne, że razem- stwierdził, obejmując Ludmiłę.
-Ja też nie widzię problemu-  Viole wzruszyła ramionami.- I tak nie miałam na dzisiaj żadnych planów.
-Jeszcze tydzień mieszkania z tymi ludźmi pod jednym dachem i chyba skończę w jakimś wariatkowie- westchnęła Ludmiła, po czym strząsnęła z ramienia rękę Fede i wolnym krokiem ruszyła w stronę swojego pokoju.